środa, 18 lipca 2012

04. ''Za trzy miesiące..."


Siedzieliśmy w jakiejś knajpce. Było mi głupio, że Itachi po raz drugi już za mnie płaci, ale on się uparł. To niech ma. Miło mi się z nim spędzało czas i w ogóle, ale wiedziałam, że, gdyby nie Deidara mogłabym słuchać matki jaka to jestem nie taka, że nie mam jeszcze narzeczonego. Chociaż to będzie tak kupimy części odwieziemy je do garażu i każdy odjedzie w swoją stronę… do swojego domu i do swojego życia. I tak jak myślałam tak się stało. Wróciłam do domu o godzinie osiemnastej. Była już kolacja na stole. Na szczęście miałam na tyle dobry humor, żeby nie wplątać się w żadną awanturę z Ino.
Przy stole.
-Powiedz mi Sakuro, gdzie byłaś przez cały dzień?- zapytała moja mama
Oczywiście musiała o to spytać, bo by inaczej świat by jej się zawalił. Wszystkie sześć par oczu zwróciło się ku mnie, wyczekiwali mojej odpowiedzi.
-A byłam na lotnisku, a później to już tu i tam.- odpowiedziałam jak najbardziej mówiąc prawdę, ale nie szczegółowo
-A co znaczy „tu i tam”?- zapytała dociekliwie Ino
Miałam ochotę jej przyłożyć, ale powstrzymałam się.
-A tak sobie rozglądałam się za częściami do motoru.- ominęłam tą większą część prawdy
-A nie lepiej było sobie szukać narzeczonego?- zapytała moja mama
Zaraz pójdę się utopić we fontannie! Hm… albo pójdę do lasu i wykopie sobie mogiłę. Zawsze w sumie też można się zastrzelić z wiatrówki.
- Prędzej czy później zostaniesz starą panną jeśli nie będziesz się oglądać za chłopakami.- dodała Ino
-Ino ma rację.- poparła moja mama
-Wolę już zostać starą panną i być spełnioną kobietą niż zakompleksioną mężatką.- odgryzłam się im obu
Zauważyłam nikły uśmiech na twarzy ojca, a u Deidary uśmiech to już był bardzo widoczny. Moja mama już zaczynała się denerwować, to samo Ino.
-W sumie ty nie masz co już szukać, bo za trzy miesiące wychodzisz za mąż.- oznajmiła jadowicie moja matka
-Rin przecież mówiliśmy, że jeszcze się nad tym zastanowimy.- zabrał głos mój ojciec
-Tak, mówiliśmy, ale ona jest beznadziejna nigdy w życiu nikogo sobie nie znajdzie.- powiedziała moja matka
-Bo na siłę niczego nie da się znaleźć.- warknęłam wstając od stołu
Poszłam szybkim krokiem na górę. Mam wyjść za mąż? To jakiś kiepski żart! Nie wyjdę za mąż, ucieknę! Tylko gdzie? Ze swojego pokoju wyszłam do rodzinnej biblioteki. Trochę w niej pobuszowałam i znalazłam pamiętnik należący do mojej krewnej, ale ten pamiętnik był z dziewiętnastego wieku i był pisany w kilku tomach. Wzięłam te pamiętniki do siebie, ale nie zamierzałam ich na razie czytać, bo chciałam czymś bardziej zajmującym się zająć, czyli składaniem tego gruchota. Wyszłam z domu… dokładniej do wyskoczyłam z balkonu, który był na pierwszym piętrze. Pojechałam na swoim harleyu do tego garażu, miałam klucze. Od razu po tym jak się przebrałam wzięłam się do roboty.
-Nie sądziłem, że tak szybko weźmiesz się do pracy.- usłyszałam głos Itachiego
-Cześć.- wymusiłam uśmiech
-Jesteś czymś najwyraźniej przybita.- stwierdził- Powiesz czym?- zapytał
-Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona jak i przerażona
-Widać to po tobie.- usłyszałam
-Aż tak?- zapytałam zdziwiona
Kiwnął głową.
-Może powiesz mi o co chodzi?- zaproponował
-Chodzi o to, że dzisiaj na kolacji dowiedziałam się, że…- zaczęłam, lecz przerwałam- Nie! Ty na pewno nie chcesz tego słuchać.- stwierdziłam chowając twarz w dłoniach
-Powiedz mi.- usłyszałam jego głos
Objął mnie ramieniem.- Nie potrzebnie to dusisz w sobie.- stwierdził
-Za trzy miesiące wychodzę za mąż, tak powiedziała moja matka.- powiedziałam i się rozpłakałam
Zbyt długo dusiłam w sobie łzy…
__________________________________________________________________________________
Nie wiedziałem co zrobić, ta wiadomość mnie zszokowała i jeszcze do tego Sakura się rozpłakała. Przytuliłem ją do siebie. Nie wiedziałem co powiedzieć, bo co w takiej sytuacji powiedzieć? Że będzie dobrze? Starałem się ją uspokoić głaskaniem po włosach. Może niewiele to dawało, ale nadal nie miałem pomysłu jak ją pocieszyć.
-Sakura.- odezwałem się po długim czasie odrywając ją
Spojrzałem w jej oczy trzymając za ramiona.- Musisz wziąć się w garść. To nie jest sytuacja bez wyjścia, zawsze można uciec. Z resztą mówiłaś, że masz trzy miesiące do tego dnia. Możesz sobie wszystko przemyśleć i zaplanować, a nie wpędzać się w depresję. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy na mnie możesz liczyć.- powiedziałem
-Dziękuję.- szepnęła i przytuliła się do mnie
-Mam nadzieję, że już się trochę uspokoiłaś.- powiedziałem
-Tak, już mi lepiej.- uśmiechnęła się, ale tym razem szczerze
-To może powiem ci coś co może cię pocieszy.- oznajmiłem- Moi rodzice dali mi rok na znalezienie chociażby narzeczonej.- powiedziałem- Inaczej oni się tym zajmą
-To mamy podobną sytuację.- stwierdziła z westchnieniem- Tyle, że ty możesz wybrać.- dodała trochę oburzona
-Ale kiedy szukasz na siłę nikogo nie znajdziesz choćby się miało właśnie tą osobę pod nosem.- powiedziałem
-Masz rację.- stwierdziła z uśmiechem
Zadzwonił mój telefon.
-Poczekaj, odbiorę.- oznajmiłem i odszedłem od niej kawałek spoglądając na wyświetlacz
Dzwonił Deidara.
-Chyba mam twoją zgubę.- powiedziałem na „dzień dobry”
-Jest z tobą Sakura?- zapytał zaciekawiony Deidara
-Tak, uspokój się.- powiedziałem- Spotkałem ją przez przypadek i wiem o wszystkim.- dodałem
-Wiesz?- zadał kolejne pytanie zdziwiony
-Przecież mówię.- westchnąłem- Odwiozę ją do domu, jak będzie chciała wrócić do domu więc zachowuj się tak jakby tej rozmowy nie było.- oznajmiłem
-Ok.- zgodził się i rozłączył
Kiedy wróciłem do garażu, Sakura wróciła do swojego zadania. Szło jej, jak na moje oko, sprawnie.
-Widzę, że nie marnujesz czasu.- powiedziałem przyglądając się jej pracy
-Wiesz skoro już tu przyjechałam, by czymś się zająć by o tym wszystkim nie myśleć…- specjalnie nie dokończyła zdania
Westchnąłem.
-A może wybrałabyś się ze mną na małą przejażdżkę?- zaproponowałem
-I znowu muszę się przy tobie przebierać.- zaśmiała się
-To nie moja wina, a po za tym nie patrzę się na ciebie.- powiedziałem trochę oburzony
-Raz się patrzyłeś.- przypomniała
-Ale to był tylko jeden raz.- zauważyłem
-No, ale był.- stwierdziła
-Przebieraj się, a ja się odwrócę.- odwróciłem się
W pewnym momencie poczułem, że ktoś mi się rzucił na plecy. Wiedziałem, że to Sakura.
-Ładnie to tak?- zapytałem nadal wisiała mi na szyi
-Nie wiem o czym ty mówisz.- zeszła mi z pleców
-Doskonale wiesz o czym mówię.- powiedziałem
-Wcale, że nie.- powiedziała
-Wcale, że tak.- zaczęliśmy się przekomarzać
-Ja mam rację!- wytknęła mi język po dwudziestu minutach sprzeczki
-Jestem starszy…- zacząłem, ale ktoś mi brutalnie przerwał
-…to nie oznacza, że mądrzejszy.- dokończyła z uśmiechem
-Jestem mądrzejszy!- oburzyłem się
-Dalej se to wmawiaj.- mruknęła oburzona
-Osz ty!- poczochrałem jej włosy
-Ej!- oburzyła się

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz