środa, 18 lipca 2012

02. Propozycja


Siedziałam w swoim pokoju i udawałam, że odpoczywam po męczącej podróży. Tak, naprawdę nie chciałam mieć kontaktu z Ino. Po prostu wiedziałam, że na „dzień dobry” rozpętała by się jakaś kłótnia. Rodzice jeszcze nie wrócili więc wolę się nie pokazywać. Była już jakoś godzina dwudziesta pierwsza kiedy usłyszałam odgłosy kłótni. Wyszłam na korytarz i usłyszałam końcówkę kłótni Ino z Deidarą.
-Daj mi ty wreszcie spokój!- krzyknął blondyn jednocześnie  kończąc kłótnie
Widziałam, że chce iść na górę więc szybko ewakuowałam się do swojego pokoju. Kiedy już byłam u siebie postanowiłam wziąć się za rozpakowywanie walizek. W pewnym momencie wyjęłam album, który dostałam od ciotki wraz z aparatem.  Hm… właśnie moja ciotka jest bardzo ciepłą i majętną osobą, ale jest również samotna. Bardzo się ucieszyła kiedy się zapytałam czy mogę u niej zamieszkać, ale było jej przykro kiedy moja mama kazała mi wracać do domu. Traktowała mnie bardziej jak córkę, nie to co moja biologiczna matka. Po moich narodzinach matka była wiecznie niezadowolona, bo ma rozstępy, bo musi kolejną córkę wychowywać. Nigdy nie czułam się jakbym była jej córką tylko kimś obok. 
Wzięłam się za album, w którym były zdjęcia z wycieczek, imprez i wielu innych. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko schowałam album.
-Proszę.- powiedziałam 
Do pokoju wszedł Deidara.
-Wiesz Sakura mam do ciebie taką małą sprawę.- oznajmił- Drugiego kwietnia mój kolega ma urodziny i razem z jeszcze kilkoma przyjaciółmi postanowiliśmy sprezentować mu do jego kolekcji stary samochód, tylko nie mamy osoby, która by się zajęła przywróceniem go do dobrego stanu.- powiedział
-A co to ma wspólnego ze mną?- zapytałam
-Może byś chciała tym się zająć?- zaproponował
-Hm… kusząca propozycja.- stwierdziłam- Mogłabym się wyrwać z domu.- kolejne stwierdzenie- Ale takie pytanie czy wy jesteście normalni?!- zapytałam wzburzona
-O co ci chodzi?- zapytał zdziwiony
-Słuchaj, mamy dwudziesty pierwszy marca. Trzeba odliczyć kilka rzeczy od tych dwunastu dni, moje urodziny, lakiernika i kupienie części.- oznajmiłam- Co nam daje tylko siedem dni na składanie samych części.- obliczyłam- Brawo!- zaklaskałam złośliwie
-Mój kolega będzie ci pomagał, który coś tam potrafi, ale nie na tyle, żeby ten samochód poskładać.- oznajmił- I jest do wzięcia.- dodał
Oberwał ode mnie w łeb.
-Jeśli chcesz mogę ci poprawić.- uśmiechnęłam się złośliwie
-Nie, nie… spokojnie.- przestraszył- I wiesz, co? Poznam już was dzisiaj.- uśmiechnął  się
-Poje*bało cię?- zapytałam cicho
-Oh, no weź…- szturchnął mnie- Przynajmniej jutro poradzicie sobie beze mnie.- posłał mi kolejny uśmiech
-A po za tym nie wiem kiedy rodzice wracają, wolałabym być w domu zanim przyjadą, a po za tym jutro jeszcze ten motor.- stwierdziłam
-Chodź nie marudź, tylko musze do niego zadzwonić.- oznajmił z uśmiechem
-Ta, bo twój kolega nie ma co robić.- westchnęłam i pokręciłam głową
-Cicho!- warknął na mnie
-Nie cichaj na mnie.- oburzyłam się- Ciekawe co Ino powie jak się dowie, że wychodzimy razem grubo po dwudziestej pierwszej?- zapytałam złośliwie
-Zamilknij już.- powiedział najwyraźniej zły
Zachichotałam cicho.
-Spotykamy się na dole.- powiedziałam chcąc załagodzić sytuację- I mam nadzieję, że ten twój kolega jest przystojny.- uśmiechnęłam się 
-Ta, to tylko o jednym.- westchnął zrezygnowany
-Wcale, że nie!- oburzyłam się


__________________________________________________________________________________
Siedziałem właśnie przy kolacji z rodzicami i młodszym bratem. Trochę se myślałem nad tym wszystkim i podjąłem pewną decyzję.
-Wiecie co? Chciałbym się wyprowadzić.- oznajmiłem czekając na reakcję mojej mamy, bo ojciec to wręcz chciał, żebym się wyprowadził
-Czemu?- padło pytanie z ust mojego ojca
-Sądzę, że powinienem się wyprowadzić, bo w końcu jestem już dorosły.- oznajmiłem 
-Zastanowię się nad tym.- usłyszałem głos ojca- Ale my też dzisiaj nad twoją prośbą myśleliśmy i rzeczywiście damy ci trochę czasu. Masz rok na znalezienie sobie chociażby narzeczonej inaczej to ja z matką zajmiemy się tą sprawą.- oznajmił
W duchu odetchnąłem z ulgą. 
-Dziękuję.- powiedziałem cicho
W pewnym momencie rozległ się dźwięk mojej komórki, przeprosiłem i odszedłem od stołu. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, dzwonił Deidara.
-Halo?- odebrałem
-Cześć Itachi, słuchaj pamiętasz jak ci mówiłem o tej siostrze Ino, dzisiaj?- zapytał
-No, pamiętam, a co?- zapytał zaciekawiony
-Słuchaj, bo cię trochę wkopałem.- oznajmił
-Co tym razem?- zapytałem, on zawsze coś wymyśla
-No, wiesz, bo się zgodziła na naprawę tego samochodu, tylko, że ja jej powiedziałem, że ty jej pomożesz.- oznajmił
-Przecież wiesz, że ja mam dwie lewe ręce co do samochodów.- oznajmiłem
-Cicho siedź, widzimy się za piętnaście minut tam gdzie zawsze.- rozłączył się
Westchnąłem, Deidara chyba zaczyna się bawić w swatkę, co nie będzie nikomu na rękę.
-Wychodzę!- krzyknąłem- Niedługo wrócę!- dodałem przed zatrząśnięciem drzwi
Deidara jest idiotą jeśli myśli, że uda mu się mnie zeswatać. Byłem dwadzieścia minut później na miejscu. Wysiadłem z samochodu i zobaczyłem, że samochód Deidary już jest, czyli są w środku.  Wszedłem do baru. Od razu dostrzegłem przyjaciela z jakąś dziewczyną i mnie zamurowało. Ta dziewczyna miała długie różowe włosy i zielone oczy. Wyglądała o niebo lepiej niż jej siostry. Podszedłem do nich i się  przywitałem. Od razu zaczęliśmy omawiać sprawę samochodu i w pewnym momencie się zorientowałem, że Deidara nas zostawił.
-Zostawił nas.- powiedzieliśmy w tym samym momencie
-Pięknie bawi się w swatkę.- uśmiechnęła się Sakura kręcąc głową z bezradności
-Dokładnie o tym samym pomyślałem.- powiedziałem z uśmiechem
-On tak zawsze?- zapytałam
-Nie zawsze, ale to nie pierwszy raz. Przyzwyczaisz się.- oznajmiłem
Westchnęła i pokręciła głową.
-Nie może być szczęśliwy to próbuje uszczęśliwiać innych.- stwierdziła
Miała sporo racji.
-Samo sobie zgotował ten los to niech teraz cierpi.- stwierdziłem trochę złośliwie
-Ta, masz rację.- powiedział- Ale nie mówmy już o tym.- machnęła ręką
-O której się jutro widzimy?- zapytałem
-Wiesz.- westchnęła- Dokładnie to nie wiem, jutro odbieram motor z lotniska i nie za bardzo wiem kiedy będę miała czas, ale jutro musimy się spotkać.- oznajmiła
-Może pojadę z tobą?- zaproponowałem- O której musisz być na lotnisku?- zapytałem
-O piątej.- powiedziała- Nadal chcesz ze mną jechać?- zapytała
-Tak, bo im szybciej się spotkamy tym szybciej będziemy mogli działać.- oznajmiłem z uśmiechem
-Ta, rzeczywiście.- zgodziła się ze mną- Mam nadzieję, że odwieziesz mnie do domu, bo Deidara mnie zostawił tutaj z tobą.- oznajmiła
-No, ok…- zgodziłem się niepewnie- Tylko nie pod sam dom, nasze rodziny nie mają najlepszych kontaktów.- oznajmiłem
-Ok, nie ma sprawy.- zgodziła się
Westchnęła cicho i pokręciła głową.- Moi rodzice są chyba bardzo problemowi.- stwierdziła
-Czemu tak sądzisz?- zapytałem
-Bo to nie pierwszy raz już coś takiego słyszę.- odpowiedziała- Uwierz mi wolałabym siedzieć u ciotki w Los Angeles.- westchnęła
-Za deszczowo tu, prawda?- zapytałem zaciekawiony
-Między innymi.- odpowiedziała z uśmiechem- Wiesz jeszcze zostaje Ino, moja matka i zapewne plany małżeńskie, które snują moi rodzice.- wymieniła
-Nie tylko ty masz problem z tymi planami.

1 komentarz:

  1. Uuu pierwsze spotkanie :D Niech Deidara rozwiedzie się z Ino! Mało było z nią scen, ale nie lubię jej :P Miałby w końcu spokój :D

    OdpowiedzUsuń